Wczorajsze długie, wieczorne dyskusje na ulicach Zhengzhou nie przeszkodziły nam we wczesnej wtorkowej pobudce. Już o godzinie 7.30 byliśmy na dworcu oczekując autobusu, który miał nas zawieść bezpośrednio do Dengfeng. Naszym celem na ten dzień był bowiem słynny Klasztor Shaolin ( 少林寺). Autobus jeżdżący na linii turystycznej miał zawieść nas pod sam klasztor i nie było zagrożenia, że spotka nas jakaś dziwna niespodzianka. Bilet kosztował 28 CNY czyli około 16zł. Autobusy wyjeżdżały z głównego dworca co 30 minut. Wyruszyliśmy punktualnie o 8 godzinie. Po blisko 2 godzinach jazdy dotarliśmy na główny parking przed wejściem do parku, w którym znajdował się słynny Klasztor Shaolin.
Dla mnie wizyta w tym miejscu miała wymiar emocjonalny, ze względu na młodzieńczą fascynację filmem „Klasztor Shaolin”, który zawojował polskie kina na przełomie 70/80 lat. Do dziś pamiętam dokładnie cały film bo oglądałem go kilkadziesiąt razy 🙂 Jako dziesięcioletni chłopak marzyłem o tym miejscu, marzyłem żeby tu się znaleźć. Po 35 latach dotarłem do niego, dotarłem do mojej młodzieńczej legendy i już jako dojrzały facet mam możliwość spełnić swoje marzenie !!! No to szybkim tempem zmierzałem w stronę wejścia…
Tym razem przy kasach biletowych nie było wielkich tłumów i po kilku minutach mieliśmy już zakupione wejściówki. Bilet kosztował 100 CNY (60 zł). Klasztor Shaolin położony jest w terenie górzystym. Najwyższym okolicznym wzniesieniem, znajdującym się mniej więcej w linii prostej pomiędzy klasztorem a miasteczkiem Dengfeng, jest Shaoshi ( 少室山) 1512m. Od nazwy tej góry pochodzi też nazwa klasztoru Shaolin Si (少林寺) – dosłownie oznacza „świątynię w lasach Shaoshi”.
Zaraz po wejściu na teren kompleksu widoczne były grupy młodych adeptów sztuk walki ćwiczących zróżnicowane style. Jedni wyłącznie rękami, inni używali mieczy i włóczni. Było to bardzo interesujące i takie naturalne, szczególnie w kontekście opinii – jakie wyczytałem – o dużej komercyjności tego miejsca. Dosyć dużo czasu poświęciłem na oglądanie i fotografowanie „młodzieżówki” Shaolinu. Muszę powiedzieć, że mi osobiście bardzo się to podobało.
Idąc dalej główną aleją spacerową dochodzimy do miejsca, w którym odbywają się pokazy sztuki walki wykonywane przez mnichów z Shaolin. O godzinie 11 miał się zacząć jeden z pokazów. Miałem zatem jeszcze około 20 minut, żeby zająć dobre miejsce i przygotować foto sprzęt. Grupa ekspertów Kung Fu przygotowywała się do występu, rozbijając atmosferę swoimi imponującymi skokami i akrobacjami. O godzinie 11 rozpoczął się oczekiwany pokaz. Subtelna muzyka w tle dodawała uroku prezentacji różnorodnych stylów, począwszy od tradycyjnej walki wręcz, przez widowiskowe pojedynki z użyciem mieczy i włóczni, aż po zabawne popisy stylu „pijanego”. Nie brakowało również spektakularnych popisów, takich jak łamanie stalowych prętów na głowie czy rzucanie igłą, która przeszywała szybkę z pleksi i balonik. Choć całość mogła trochę trącić komercją, nie da się ukryć, że takiego właśnie pokazu, spodziewa się większość turystów. A przecież to, co zaprezentowali mistrzowie Kung Fu, było prawdziwą wyjątkową demonstracją umiejętności, pozbawioną jakichkolwiek sztuczek czy manipulacji. Zobaczcie sami, jak to wszystko wyglądało na krótkim nagraniu.
Klasztor Shaolin, położony w prowincji Henan w Chinach, jest nie tylko jednym z najstarszych buddyjskich klasztorów w Chinach, ale także legendarnym miejscem narodzin sztuk walki Kung Fu. Historia mnichów w klasztorze Shaolin sięga ponad 1500 lat wstecz i jest bogata w fascynujące wydarzenia i legendy.
Według legendy, klasztor został założony przez indyjskiego mnicha o imieniu Bodhidharma, który przybył do Chin w VI wieku n.e. aby nauczać buddyzmu. Bodhidharma, znany również jako Daruma w Japonii, uznawany jest za patriarchę zen i twórcę medytacyjnej praktyki zazen. Według legendy, Bodhidharma spędził wiele lat medytując w jaskiniach góry Songshan, gdzie później powstał klasztor Shaolin.
Klasztor szybko stał się centrum buddyjskiej nauki i praktyki, a mnisi Shaolin praktykowali ascetyczne życie, poświęcając się medytacji, modlitwie i pracy fizycznej. Jednak to właśnie tutaj, w odosobnieniu i skupieniu, mnisi rozwinęli systemy samoobrony i sztuk walki, które później stały się znane jako Kung Fu.
Legendy mówią, że mnisi Shaolin opracowali swoje umiejętności w walce podczas walki z bandytami, dzikimi zwierzętami i w obronie klasztoru przed najazdami. Ich techniki walki, które łączyły w sobie siłę, zręczność i duchową koncentrację, przeszły do historii jako jedne z najbardziej efektywnych i skutecznych.
Klasztor Shaolin stał się nie tylko ośrodkiem buddyjskiej duchowości, ale także centrum rozwoju kultury i sztuki walki. Dzięki staraniom mnichów, tradycje Kung Fu zostały przekazywane z pokolenia na pokolenie, inspirując kolejne pokolenia do doskonalenia ciała i umysłu.
Dzisiaj klasztor Shaolin jest popularnym miejscem odwiedzanym przez turystów z całego świata, którzy chcą poznać historię i dziedzictwo tego legendarnego miejsca oraz zobaczyć widowiska mnichów demonstrujących swoje umiejętności w Kung Fu.
Po zakończeniu widowiska, skierowałem się w stronę klasztoru. Miałem jeszcze około 600 metrów do przejścia, ale wiedziałem, że zbliżam się do celu. Gdy wreszcie ujrzałem wejście, od razu poznałem je z filmu, który kiedyś tak bardzo mnie fascynował. Pomyślałem sobie: „Wow, jestem właśnie tutaj, w miejscu, które jako dziecko uwodziło moją wyobraźnię”. Przypomniały mi się sceny z filmu, choć już nieco zamazane w mojej pamięci. Wkrótce znalazłem się wewnątrz klasztoru. Była tam cisza, powaga, a zapach kadzideł przenikał wszystko dookoła, tworząc niesamowitą atmosferę buddyjskiej świątyni.
Wejście do klasztoru znajduje się od południowej strony, poprzez budynek nazywany Górskimi Wrotami. Z niego właśnie prowadzi usytuowana centralnie droga do Domu Niebiańskich Królów. Dopiero po przejściu Domu Niebiańskich Królów można wejść na teren kompleksu. Droga z Górskich Wrót do Domu Niebiańskich Królów jest ograniczona od wschodu i zachodu murem tworzonym przez zabudowę sąsiadujących z nią Domów Chuipu i Obłoków Kochającej Życzliwości.
W samym sercu klasztoru pulsuje długowieczna historia. Oto miejsce, które z dumą obserwuje kolejne stulecia, ocalałe z przeciwności losu przez 1520 lat. Nie był to jednak wyłącznie okres bezwzględnego spokoju. Dwukrotnie bowiem, w XX wieku, klasztor padł ofiarą szału historii. W 1928 roku płomienie pochłonęły jego mury, gdy oddziały zbuntowanego dowódcy wojskowego Shi Yousana próbowały zmieść go z powierzchni ziemi. Potem, podczas burzliwej rewolucji kulturowej, czerwonogwardziści pod wodzą Mao Zedonga powtórzyli ten akt niszczycielskiego spalenia.
Choć klasztor wciąż tętni życiem religijnym, otaczając go tajemnicą i nieprzeniknionym spokojem, jego wrota dla zwykłych śmiertelników pozostają zamknięte. Mimo że nie można wkroczyć do świątynnych głębin, to na zewnątrz tętni on życie i ruch. Współczesny klasztor Shaolin to nie tylko sanktuarium duchowej kontemplacji, ale również dynamiczne centrum turystyczne, przyciągające rocznie ponad milion ciekawskich spojrzeń.
Przybywający turyści, zafascynowani legendami i mistycznym aura, szukają tutaj czegoś więcej niż tylko chwilowego zachwytu. Chcą zgłębić tajemnice chińskich sztuk walki, ucząc się od mistrzów Kung Fu, którzy dziedziczą mądrość przodków, a klasztor, choć sto lat temu był miejscem zagłady, dzisiaj stanowi ożywcze źródło lokalnej gospodarki. Tak, to prawda, w tej zapomnianej prowincji Henan, duchowa legenda jest siłą napędową rozwoju.
Mówiąc, że klasztor jest komercyjnym miejscem nastawionym na turystów i zarabianie pieniędzy musimy pamiętać, że w przeciwnym przypadku nie byłoby możliwości jego zobaczenia dla normalnego człowieka. To właśnie ruch turystyczny oraz uczniowie sztuk walki stanowią kluczowe źródło utrzymania dla okolicznych społeczności, zwłaszcza w okręgu Dengfeng.
W otoczeniu klasztoru roi się od prywatnych szkół sztuk walki, które tworzą prawdziwy lokalny przemysł Kung Fu. Niektóre z tych szkół przyjmują dzieci już od szóstego roku życia, oferując im intensywny trening w dziedzinie sztuk walki, a także naukę czytania, pisania, literatury i matematyki. Po latach ciężkiej pracy absolwenci często znajdują zatrudnienie jako instruktorzy Kung Fu, żołnierze jednostek specjalnych, ochroniarze, sportowcy czy nawet aktorzy filmowi. To właśnie te placówki kształcą przyszłych mistrzów, którzy rozwijają legendę Shaolin na całym świecie.
W sąsiedztwie klasztoru znajduje się Las Pagód czyli zespół ponad 250 ceglanych i kamiennych pagód. Zbudowane zostały od 791 do 1803 roku. Jest to miejsce pochówku dla mnichów, którzy byli zasłużeni dla klasztoru lub pełnili w nim ważne funkcje. Miejsce to podkreśla dawne dzieje Shaolin i wzbudza szacunek dla jego długowieczności. Spacer w obie strony zajął mi około 40 min. Wejście jest w ramach jednego biletu, który kupiłem przy wejściu do całego kompleksu.
Spacerując, oglądając, robiąc zdjęcia klasztoru i całej okolicy zastanawiałem się czy jeszcze wrócę do tego miejsca. Hmm… czy jest ono warte ponownych odwiedzin ? Wtedy tam, w tym miejscu nie znałem odpowiedzi i tak naprawdę do dzisiejszego dnia jej nie znam. Wiem jednak, że z dzisiejszej perspektywy, kiedy siedzę już w domu i piszę ten teks zupełnie inaczej patrzę na to miejsce. Mimo tej całej komercyjnej otoczki, współczesnego podejścia Klasztor Shaolin wciąż jest dla mnie kultowym miejscem w Chinach. Gdy będę ponownie w państwie środka i prowincji Henan postaram się tu wrócić. Jaki będzie ten klasztor za 100 lat ? Nie wiem… ale wiem jedno, że będzie miał już wtedy 1620 lat i to jest najważniejsze.
Powoli kończę zwiedzanie i kieruję się w stronę wyjścia. Do pokonania około 1 km. Na parkingu przy samym wyjściu czekały autobusy jadące do Zhengzhou. Spędziłem tu około 7 godzin i myślę, że to czas wystarczający. Odjeżdżałem bardzo zadowolony spełniając swoje młodzieńcze marzenie, z dobrym materiałem w aparacie no i nowymi wspomnieniami w głowie. Przyznam się, że przy planowaniu podróży do Chin, Klasztor Shaolin był dla mnie kluczowym miejscem do odwiedzenia ale chyba już wszyscy wiecie dlaczego… ?🙂
Po dwóch godzinach jazdy autobusem wróciliśmy do Zhengzhou. Następnego dnia czyli w środę a o 8.55 wyjeżdżaliśmy pociągiem do Szanghaju. Do pokonania było blisko 1000 km i całe szczęście, że chińskie pociągi jadą 300km/h gdyż miałem ogromną ochotę znaleźć się już na Bundzie i spoglądać na iluminacje Pudongu !!! a to już będzie w kolejnej części.
Leave a reply